Wiało, padało i znów wiało, ale czasami było słoneczko. Jednak pogoda nie najważniejsza, a fakt przyjazdu rodzinki na wczasy. Wczasy blisko mnie, więc trudno było się nie wybrać. Panna Hanna szczęśliwa do granic możliwości, modlitwy moje, żeby po moczeniu nóg w morzu nie było przeziębienia wysłuchane,więc czego chcieć więcej.
Ostatni dzień czerwca i udało mi się zrobić muffinkę na czas. Wyszywałam te 6 przez miesiąc, bo dopiero na sam koniec maja przystąpiłam do zabawy i bardzo mnie cieszy, że mam już jeden obrazek do pokoju Haneczki. Nie wiem tylko jak teraz wytrzymam do grudnia, żeby były wszystkie muffinki i drugi obraz. Cóż cierpliwość dobra rzecz.
Muffinki prześliczne, aż mi chęć przyszła na taką słodkość.
OdpowiedzUsuń