Wydrukowałam wzory, kupiłam materiał i mulinę po czym wzięłam się za wyszywanie. Chodzi o obraz A.Muchy "Lato" z serii "Boginie pór roku". Robię krzyżyk za krzyżykiem zadowolona, że mam już ten obraz pod palcami i tworzy się kolejne dzieło. Dzień później przeglądając bloga patrzę na zbliżenia moich "Magnolii" i widzę prześwity. Patrząc na sam obraz nie zauważyłam ich, a powód jest prosty. Zawsze haftowałam na takiej kanwie trzema nitkami. Nie wzięłam pod uwagę faktu, że robiłam tak, bo jak zaczynałam haftować wiele lat temu, to w mojej pasmanterii był tylko jeden rodzaj kanwy (i radość wielka, że w ogóle był), internetu nie miałam i sama zdecydowałam, że 3 nitki są dobre. Przy małych obrazkach i przy jasnych kolorach nic nie widać. Zaczęłam więc przyglądać się obrazom na ścianie i cóż lekkie rozczarowanie, bo tam też nie wszystko jest ok. Tyle lat mi to nie przeszkadzało, a teraz czytając o parkowaniu, dobieraniu nici itp. zaczęłam zauważać niedoskonałości swoich dzieł. Nie zawsze wiedza i świadomość jest pozytywna. Za to pozytywny jest fakt, że człowiek całe życie się uczy i w związku z tym praca została spruta (było jej całe szczęście bardzo, bardzo mało) i robi się od nowa. Oto moje nieśmiałe początki obrazu wyszywanego już4 nitkami.
A będzie z tego obraz ze schematu pierwszego od lewej.Słabo widać, ale lepszego zdjęcia nie miałam.
Moja kolekcja na ścianach z pewnej odległości nie wygląda najgorzej, ale niestety traci sporo przy zbliżeniu. Cóż póki nie wyszyję odpowiedniej ilości nowych obrazów, żeby te zastąpić to musi wszystko zostać jak jest. Teraz będę już mądrzejsza i mam nadzieję, że wyjdzie to na plus moim nowym pracom.
I jeszcze muffinka lutowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz